Utwory kameralne i solowe Wolfganga Amadeusza Mozarta na waltornię stanowią fenomen sam w sobie. Są największym przykładem inspiracji kompozytora instrumentalistą. Biorąc pod uwagę fakt jak niedoskonałym instrumentem był róg naturalny w stosunku chociażby do oboju, liczba utworów solowych na waltornię mogłaby przyprawić o zdumienie, jednak wydaje się ona oczywista z jednego prostego względu - mianowicie obecności w życiu twórcy przyjaciela - waltornisty  Ignaza Leutgeba.

Był waltornistą kapeli książęcej w Salzburgu, ale również cenionym solistą. Wydawana we Frankfurcie nad Menem gazeta Postzeitung  pisała w jednym ze swoich numerów o koncertach, które odbyły się 19 i 22 stycznia 1770: „Nasze miasto zostało zaszczycone przez dwóch wybitnych wirtuozów, którzy właśnie tutaj zdecydowali się zaprezentować swój nieprzeciętny talent i umiejętności. Mieliśmy więc wyjątkową okazję podziwiać na publicznym koncercie panów Holzbogena...(znany wówczas wirtuoz skrzypiec) jak również pana Leutgeba - waltornistę kapeli Arcyksięcia Salzburga. Oboje zostali nagrodzeni ogromnym aplauzem wszystkich zgromadzonych słuchaczy".1 Zwraca na siebie uwagę podkreślenie przez wydawcę faktu, iż koncert miał charakter publiczny, co wówczas nie było codzienną praktyką, gdyż mimo wysokiej pozycji mieszczaństwa w XVIII-wiecznych Niemczech, koncerty tego typu były prawie zawsze niejako wyłącznością szlacheckiej czy książęcej elity. W tym samym roku odbył Leutgeb podróże koncertowe do Włoch i Francji, gdzie wielokrotnie oklaskiwano go na stojąco a prasowe recenzje z jego występów pełne były zachwytów nad umiejętnościami operowania dźwiękami zatykanymi. W słynnym w owych czasach paryskim Concert Spirituel występował prezentując między innymi swoje własne kompozycje. Wolfgang Stähr pisze, że niebywała umiejętność gry dźwięków tłumionych i zatykanych była efektem ogromnych ambicji Leutgeba, któremu szereg naturalnych alikwotów zwyczajnie nie wystarczał2. Chcąc zadośćuczynić swoim inwencjom odtwórczym, skupiał się w swojej indywidualnej pracy z instrumentem na jak najpłynniejszym przechodzeniu z dźwięków naturalnych do zatykanych, co wkrótce stało się jego najsilniejszą stroną gry. Leutgeb nie był mistrzem barokowego stylu clarino, co potwierdza zakres skali jakiego wymagają utwory napisane dla niego przez Mozarta. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas efektowność gry w skali trzykreślnej na instrumentach dętych blaszanych zdecydowanie straciła na znaczeniu w stosunku do minionej epoki Baroku. Wirtuozostwo clarino ustąpiło miejsca kantylenie i liryce melodycznej, w których to "dyscyplinach" Leutgeb prawdziwie celował.

Dzisiaj znany jest historykom również jako właściciel pokaźnej manufaktury serów, którą założył po przeprowadzce do Wiednia. Leutgeb po ukończeniu sześćdziesiątego roku życia wprawdzie całkowicie oderwał się od muzycznego życia Wiednia, lecz w zaciszu swojej "serowej plantacji" często grywał sobie na waltorni dla własnej tylko przyjemności. Warto dodać, że Leutgeb był przez Mozartów traktowany niemalże jak członek rodziny, a wspomniany sklep z serami otworzył tylko dzięki sporej sumie pieniędzy, jaką otrzymał w ramach pożyczki od ojca Wolfganga. Był zatem przyjacielem zarówno Leopolda jak i młodego Amadeusza - choć ten drugi mimo sporej różnicy wieku często dawał upust niewybrednemu poczuciu humoru, nazywając waltornistę osłem, durniem i głupkiem. Rękopisy kilku partytur zawierają niejeden przykry epitet napisany przez kompozytora pod adresem Leutgeba, zwłaszcza we fragmentach wymagających większych biegłości technicznych, mogących stanowić dla waltornisty szczególny rodzaj wyzwania.

Mozart: Koncert D-dur
Mozart: Koncert D-dur
Mozart: Koncert D-dur

W niektórych publikacjach naukowych przeczytać można, że taki stosunek do Josefa Ignaza wynikał z iście kpiarskiego charakteru, z jakiego znany był Wolfgang. Panuje powszechne przekonanie, że Mozart był człowiekiem nieobliczalnym w swoich towarzyskich zachowaniach, co ugruntował zresztą w dużej mierze słynny film Miloša Formana "Amadeus". Jest to jednak pogląd dalece mylny, a wizerunek młodzieńca wybuchającego głupkowatym śmiechem nawet w obecności cesarza jest tylko wizją reżysera, chcącego nie tyle pokazać jaki w rzeczywistości Mozart był, lecz jaka prawdopodobnie była jego prawdziwa natura. Z listów jakie pozostały po Mozarcie dowiadujemy się, że jeśli sytuacja tego wymagała potrafił w tak zwanym "towarzystwie" zachowywać się w iście dystyngowany sposób, wiedząc gdzie i kiedy może pozwolić sobie na mniej ambitne żarty. Dowodzi to niezbicie, że oryginalność "suplementów" kierowanych do Leutgeba jakimi zaopatrywał Mozart partytury swoich dzieł napisanych na róg, były bardziej efektem wyjątkowo bliskich więzów jakie łączyły go ze wspomnianym waltornistą, niż brakiem wychowania Wolfganga.


Miloš Forman: AmadeuszBiografowie Mozarta wielokrotnie zwracają uwagę na silne wpływy Leutgeba - zwłaszcza w młodzieńczych latach kompozytora. Nie ulega wątpliwości, że u źródeł tego stała bliska przyjaźń waltornisty z jego ojcem z czasów wspólnej pracy na książęcym dworze w Salzburgu. W listach jakie pozostawili po sobie zarówno Leopold jak i Wolfgang bardzo często przekonujemy się, jak ważną postacią w życiu całej rodziny Mozartów był Leutgeb. W jednym z nich z 18.12.1772 czytamy: "Bardzo żałuję, że pan Leitgeb tak długo pozostaje poza Salzburgiem; szkoda, że nie zobaczy mojej opery na scenie." 3 Jest więc wielce prawdopodobne, że gdyby w owym czasie kapela salzburska nie posiadała w swoich szeregach tak wybitnego waltornisty, jakim na ten czas był Leutgeb, zainteresowanie Leopolda rogiem byłoby znacznie mniejsze. W konsekwencji - aż cztery do dziś zachowane, a prawdopodobnie siedem napisanych koncertów waltorniowych Wolfganga Amadeusza nigdy by nie powstało. W powyższym rozumieniu zagadnienia można odważnie stwierdzić, że Josefowi Ignazowi Leutgebowi w nie mniejszym stopniu niż samemu Mozartowi zawdzięczamy istnienie tak wyjątkowych dzieł solowej i kameralnej literatury waltorniowej. W liście z 1 grudnia 1777, w którym Leopold donosi synowi m.in. o zakupie przez Leutgeba wspomnianego już sklepu z serami, dodaje również na zakończenie, iż ten przyrzekając spłatę długu w przedłużonym nieco terminie poprosił przy okazji, by Wolfgang napisał dla niego nowy koncert na róg.

W skrypcie przygotowanym przez specjalistów niemieckiego Towarzystwa Badań Muzycznych będącym relacją z konferencji naukowej poświęconej historii i rozwojowi współczesnych instrumentów orkiestrowych czytamy: "...również i muzycy grający w orkiestrach dworskich i miejskich odegrali olbrzymią rolę w rozwoju poszczególnych instrumentów. Zwłaszcza wirtuozi, którzy pozostawali do dyspozycji najwybitniejszych kompozytorów swoich epok (u Bacha był to miejski multiinstrumentalista Gottfried Reicha; u Haydna - trębacz Anton Weidinger, waltornista Steffen Steinmüller oraz kontrabasista Joseph Kämpfer, wreszcie u Mozarta klarneciści Anton i Johann Stadlerowie, waltornista Ignaz Leutgeb a także kontrabasista Friedrich Anton Pichelberger)." Wzajemna inspiracja kompozytorów i instrumentalistów była zatem zjawiskiem powszechnym we wszystkich epokach historii muzyki i najlepiej dowodzi faktu jak wielką rolę w twórczym procesie tworzenia ma odtwórcza rola wykonawstwa.

Dr hab. Damian Walentek

artykuł jest częścią pracy doktorskiej
Róg naturalny i współczesny  w kontekście
wybranych dzieł literatury na oba instrumenty

1
   The Horn Call, October 1988; str. 53, 64.
2
Berliner Philharmoniker, Sammlung der Programmhefte 2001-2005. www.berliner-philharmoniker.de
3
The Letters of W. A. Mozart (1763-1791), Translated from the Collection of Ludwig Nohl by Lady Wallace. New York & Philadelphia 1866. Edit: EBOOKS. str. 25.